czwartek, 16 października 2014

Gładka konfrontacja, czyli Royal Jelly vs Milk&Honey Gold

Cześć :)

Dziś długo oczekiwana konfrontacja :) Pierwsza z serii Avon vs Oriflame:

Intensywnie nawilżający balsam do ciała z mleczkiem pszczelim Royal Jelly Avon Care VS Odżywczy krem do rąk i ciała z organicznymi ekstraktami mleka i miodu Milk& Honey Gold



Oba produkty testowałam prawie 2 miesiące i myślę, że wiem o nich już bardzo dużo, więc mogę je swobodnie skonfrontować :)

OPAKOWANIE
Balsam jest zamknięty w białej butelce mieszczącej 400ml kosmetyku. Nie jest ona zbyt ładna, ale też nie tragiczna. Zamknięcie jest na tyle mocne, aby nic się nie wylało i na tyle dobrze zrobione, że bez problemu można go otworzyć nawet wilgotnymi dłońmi.
Krem otrzymujemy w słoiczku z nakrętką o pojemności 250ml. Jest naprawdę ładny, przeźroczysty, może stać na wannie czy półce służąc jako ozdoba. 

ZAPACH
Balsam i krem mają zapachy raczej słodkawe, ale nie duszące, oba lekko miodowe. Dłużej utrzymuje się woń balsamu z Avon (nawet cały dzień).

KONSYSTENCJA
Royal Jelly ma konsystencję raczej dosyć rzadką, ale nie wodnistą, bardzo łatwo się rozsmarowuje i wchłania. Krem z Oriflame to raczej krem- żel. Ma charakterystyczny połysk, jest gęstszy niż typowy balsam, ale nie tak tępy jak masło. Wchłania się również całkiem szybko.




CENA I DOSTĘPNOŚĆ
Krem Milk& Honey Gold jest zdecydowanie zbyt drogi w cenie regularnej- 37,90! Swój zakupiłam w promocji za 10,90, w obecnym katalogu dostępny w zestawie z żelem pod prysznic z tej samej serii za 29,90. 
Balsam z Avonu jest dużo tańszy, cena regularna to 17,00, jednak zazwyczaj jego cena waha się pomiędzy 10,99 a 12,99. Mój kosztował 9,99 :) Obecnie 12,99.
Z dostępnością, dla niektórych może być problem, gdyż są to kosmetyki katalogowe, a nie każdy ma pod ręką konsultantkę. Jednak na tym tle gorzej wypada Oriflame, gdyż zazwyczaj krem jest dostępny w cenie regularnej, natomiast Avon ma promocję praktycznie ciągle :)

WYDAJNOŚĆ
Oczywiście mamy do czynienia z dwoma znacznie różniącymi się pojemnościami kosmetyków, jednak mogę stwierdzić, że bardziej wydajny jest krem, dlatego że jest gęstszy, bardziej skoncentrowany, a mimo to ładnie się rozprowadza. Balsamu potrzebuję na całe ciało odrobinę więcej.



DZIAŁANIE
Przede wszystkim mamy do czynienia z produktami, które mają działać troszkę inaczej. Balsam z Avonu ma intensywnie nawilżać skórę, a krem z Oriflame ją odżywiać. Niestety ten pierwszy nawilża skórę, ale nie jakoś spektakularnie, owszem czyni ją przy codziennym stosowaniu gładką, ale myślę, że w zimie osobom ze skórą suchą wystarczająco nie pomoże. Drugi produkt naprawdę odżywia. Skóra jest po nim gładka, ale jakby gładka głębiej, bardziej elastyczna. Niezależny ekspert, czyli mój luby- M. stwierdził, że noga lewa, smarowana codziennie przez tydzień balsamem Royal Jelly, jest gładsza niż noga prawa, smarowana kremem Milk& Honey Gold. 

PODSUMOWANIE
Oba produkty są bardzo dobre, jednak do skóry bardzo suchej polecam bardziej krem do rąk i ciała z Oriflame. Jeśli chcemy komuś sprawić przyjemność, np. na święta, polecam kupić zestaw z serii Milk& Honey Gold, gdyż opakowania są bardziej reprezentatywne :) Do codziennego stosowania dla każdego o niezbyt wysuszonej skórze polecam balsam z Avonu: tani, łatwiej dostępny (konsultantki Avonu są co rusz), większe opakowanie.

Podoba Wam się taka forma recenzji? Miałyście do czynienia z tymi kosmetykami? Czekam na opinie :)

Pozdrawiam :)

sobota, 4 października 2014

Manicure doskonały-wytrzymały, czyli jak połączyć konkurencję

Cześć :)

Z pewnością każda z nas oczekuje jednej ważnej rzeczy od manicure- wytrzymałości :) Komu chciałoby się malować paznokcie co drugi dzień lub (o zgrozo!) codziennie, bo, a to na wskazującym palcu odprysnął lakier, a to na serdecznym. Szczególnie przykro kiedy poświęciłyśmy na zabiegi pielęgnacyjne paznokci + ich pomalowanie ok. dwie godziny. Oczywiście można zrobić sztuczne paznokcie: żelowe czy hybrydowe (szczerze powiedziawszy nie znam się na tym :) ), jednak jeśli mamy ładne naturalne to co po je niszczyć?

Podstawą wytrzymałości jest kondycja płytki paznokcia- na rozdwojonej, cienkiej bardzo szybko odpryskuje lakier. Później potrzebujemy dobrej bazy. Lakier nie musi być świetny. Musi mieć konkretną bazę i porządny top coat. I w tym miejscu przechodzimy do części o łączeniu konkurencji...



Avon i Oriflame. Większość z nas je zna. Typowa konkurencja. Wprawne oko zobaczy ogromne podobieństwo jeśli chodzi o budowę katalogu, marki: luksusowe, tańsze, dla nastolatek. Jako konsultantka obu firm lubię wyszukiwać perełki i tu, i tu oraz staram się być obiektywna.

Lakier Gel Finish od Avon może perełką nie jest, bo powalający błysk utrzymuje się tylko 2 dni i dosyć szybko odpyskuje bez bazy i top coatu (które podobno miał mieć w "sobie", takie 3 w 1), jednak ma taką bogatą i piękną gamę kolorów... :) Pędzelek jest raczej cienki i troszkę trzeba się "namachać".

Emalię 2 w 1 (base & top coat) mogę opisać w samych superlatywach! Kupiłam pierwszą jeszcze w starej wersji jako część serii Oriflame Beauty. Nowa jest jeszcze lepsza: większe opakowanie, większy, wygodny pędzelek. Szybko wysycha, nadaje piękny połysk i co najważniejsze rzeczywiście przedłuża żywotności manicure! Niestety ma jedną wadę, ale to może po prostu moja wina, zabarwia się w buteleczce kolorem lakieru mimo, że zawsze warstwą utwardzającą maluję po wyschnięciu lakieru.



Pierwsze moje podejście do lakieru Gel Finish było średnio udane. Piękny niebieski kolor o nazwie Royal Vendetta odprysnął już po dwóch dniach. Później zrobiłam porządki w koszyczku z lakierami i zostało ich tylko kilka, w tym żadnej czerwieni, która jest dla mnie obowiązkowa. Jako, że powróciła emalia 2 w 1 z Oriflame postanowiłam dać jeszcze jedną szansę żelkom z Avon. Zakupiłam dwa kolory, jednak do testu opisanego w tym poście użyłam odcienia Candy Apple.

Podczas oglądania meczu Polska- Włochy 11.09. nałożyłam warstwę bazy, dwie lakieru oraz top coat. Stan paznokci na dzień 18.09 (po meczu z Rosją) możecie oglądać na zdjęciach :) 

Niestety w teście wzięła udział tylko lewa dłoń, gdyż na paznokciach palca środkowego i serdecznego odbiła mi się pościel i poprawiałam je dwa dni później, a paznokieć palca wskazującego notorycznie mi się rozdwaja z przyczyn niewidomych i lakier poprawiałam także co dwa dni.




Niewielkie odpryśnięcie na kciuku, reszta po prostu już powycierana przy brzegach oraz nowa niepomalowana tkanka przy skórkach po pełnych siedmiu dniach (malowałam je w środę wieczorem, więc jej nie doliczam) to dla mnie świetny wynik! Szczególnie, że producent bazy obiecuje przedłużenie trwałości manicure tylko o 3 dni.

Emalię 2 w 1 polecam, lakier Gel Finish też, choć może troszkę mniej :) 

Emalia 2 w 1 od Oriflame będzie dostępna w katalogu 15/2014 (21.10.-10.11.) w cenie 11,90 (jej podstawowa cena to 22,90, a zazwyczaj w promocji jest po 14,90)!

A może Wy macie jakieś doświadczenia z tą bazą/top coatem albo z lakierami Gel Finish? Podzielcie się opinią :)

Pozdrawiam :)

sobota, 27 września 2014

Katalog 13- boom na tusze.

Cześć :) 

Przeglądając katalogi Avon oraz Oriflame stwierdzam, że mamy boom na tusze do rzęs :)
Oczywiście nic w tym dziwnego, że obie firmy wypuszczają nowe mascary w jednym czasie, ale zwrócę uwagę łącznie na 4 tusze, nie tylko te nowe, innowacyjne. Nie jest to zbiór recenzji, a jedynie zwrócenie uwagi na to co najlepsze :)

AVON

Pogrubiający tusz do rzęs Big & Daring

Hit katalogu 13. Reklamowany przez Weronikę Rosati. Podstawowym założeniem jest pogrubienie bez grudek, sklejania, rozmazywania. Normalna, nie silikonowa szczoteczka (w końcu!), lekko zakrzywiona, dosyć duża. Kupiłam z ciekawości prawie 2 tygodnie temu licząc, że znajdę tańszy, a równie doskonały zamiennik mojego ukochanego Colossala. I mimo, że trochę już minęło nie wiem co myśleć. Tusz jest zbyt rzadki na początku i trzeba było ponad tydzień poczekać aż podeschnie, bo sklejał mi rzęsy na prawym oku w kilka kępek, ale za to lewe wygląda ładnie :) Co dziwne ze świeżym Colossalem także mam taki problem. Niestety grudki czasem na końcach rzęs są i mimo, że trzyma się świetnie tj. nie rozmazuje się, ba! nawet troszkę ciężko go zmyć, to niestety lekko się obsypuje. Poczekamy zobaczymy :)

cena: 16,99 (39,00) za 10ml



Tusz do rzęs SuperSHOCK 

Kultowy tusz od Avon. Ma silikonową szczoteczkę, która dokładnie rozdziela rzęsy. Tusz, można powiedzieć, uniwersalny: trochę wydłuża, trochę pogrubia. Niestety szybko wysycha. Tak czy inaczej podobno najlepszy tusz od Avon :)

cena: 17,99 (36,00) za 10ml



ORIFLAME

Tusz do rzęs The ONE WonderLash

Czyli nowe opakowanie do tego co już było :) Jeden z najlepszych tuszy od Oriflame. Trochę podobny do SuperSHOCK Avon: silikonowa szczoteczka, idealnie rozdzielone, lekko pogrubione i wydłużone. Z jednej strony "włoski" są dłuższe, z drugiej krótsze, aby idealnie podkreślić także rzęsy na dolnej powiece. Nie próbowałam- wolę standardowe szczoteczki :)

cena: 21,90 (37,90) za 8ml



Tusz do rzęs Giordani Gold Supreme Length 

Tusz, którym zachwyciła się jedna z moich klientek, a używała praktycznie wszystkich tuszy dostępnych w Avon i Oriflame. Dostała go w gratisie przy zakupie kremu pod oczy, powiedziała "OK. Spróbujemy co to". Po tygodniu dzwoni rozradowana, że jest cudowny! Silikonowa (znów!) szczoteczka idealnie rozdziela, wydłuża i pogrubia, mascara się nie obsypuje i jest wodoodporna. Podobno obok WonderLash najlepszy od Oriflame :)

cena: 29,90 (42,90) za 8ml


Wybierz czego potrzebujesz i co lubisz :) Nie namawiam- pokazuje co jest najlepsze :)
Spieszcie się! Katalog Oriflame trwa do poniedziałku do wieczora, a Avon do środowego wieczora!

Pozdrawiam :)

sobota, 9 sierpnia 2014

Internetowe opinie- nie zawsze wiarygodne?

Cześć :)

Uwielbiam czytać opinie o kosmetykach, pędzlach i innych duperelkach. A już najbardziej te negatywne :D Jednak często mam wrażenie, że twórcy opinii są trochę bezmyślni.

Czytam opinie o wodzie toaletowej. Nagle tekst (parafrazując) Ale z trwałością to bardzo kiepsko. Nie czuję ich na sobie po 15 minutach :(  Hmmm... Może dlatego, że nos bardzo szybko się przyzwyczaja? Miałam kiedyś wrażenie, że moje perfumy są beznadziejne, bo zaraz się ulatniają, dopóki pewnego dnia mój chłopak po dobrych 3 godzinach od użycia ich nie stwierdził "Kochanie! Jak Ty piękne pachniesz!". Mam małe zboczenie, a raczej miałam. Po powrocie ze szkoły zawsze musiałam rozczesać włosy. Zawsze. I nagle, o dziwo! znów czułam perfumy, które osiadły rano za uszami i poruszone szczotką na nowo wyczuwałam. A może inni też je wyczuwali? Podsumowując nikt nie powinien oceniać tylko i wyłącznie swoim nosem trwałości zapachu.

Kupiłam kiedyś tusz do rzęs. Myślałam, że będzie super. A jednak... Czytam recenzje. A tu minus: Zbyt duża szczoteczka, nie lubię takich. Nie rozumiem. Przecież kiedy kupuje się tusz kobiety albo otwierają (o zgrozo!) go i oglądają szczoteczkę albo tak jak w Rossmannie stoi sobie obok i można zobaczyć. Rozumiem opinie, że szczoteczka skleja rzęsy, ale że jest po prostu za duża? To jakby powiedzieć o nowo kupionej bluzce Fajna, ale krój mi nie odpowiada.
Chcę napisać recenzję eyelinera w pisaku. Ogólnie nie lubię kosmetyków w takiej formie, ale miałam nadzieję przekonać się do nich. Niestety nie udało się, ale nie napiszę, że jego forma jest wadą. Widzę co kupuję, wiem co mi nie odpowiada, więc nie robię z tego problemu.

Gdy pisałam ostatni post o peelingu z Avonu szukałam informacji co sądzą o nim inni, czy innych nie uczula itp. Natknęłam się na zdanie: Jeśli ktoś liczy na to że zlikwiduje tym peelingiem posłoneczne przebarwienia, czy potrądzikowe blizny, to mocno się rozczaruje, ja mam lekkie przebarwienia i nie zauważyłam aby choć w najmniejszym stopniu się zmniejszyły. Po pierwsze: tempo w jakim schodzą blizny potrądzikowe zależy od tego jaki ten trądzik był, jak bardzo ktoś męczył skórę oraz przede wszystkim od skóry, tj. w jakim tempie odnawiają się komórki i "wymieniają". Po drugie: na peelingu nie ma wzmianki o tym, że posiada jakieś składniki rozjaśniające blizny i że w ogóle ma takie zadanie. Obniżam ocenę, bo kosmetyk nie zrobił czegoś czego robić nie miał. 

A propos peelingu. Należy on do serii dla skóry trądzikowej. Czyli osoby o skórze wrażliwej, delikatnej podrażni, gdyż takie kosmetyki zawierają często kwas salicylowy, mentol, alkohole. Nie rozumiem, więc narzekań "wrażliwców", że buzia jest czerwona i piecze.

Negatywną oceną można również niesłusznie obciążyć kosmetyk niewłaściwie go stosując. Kremy do twarzy często są perfumowane. U niektórych może to wywołać reakcję alergiczną. Jednak kiedy czytam, że komuś łzawią oczy od jakiegoś kremu pierwsze o czym myślę to: gdzie nakładałaś ten krem? Pod oczy? Oczywiste jest to, że skóra wokół oczu jest szczególne wrażliwa i delikatna, a kremy do twarzy mogą być zbyt ciężkie itp. Pod oczy nakłada się tylko krem stworzony do tych okolic!
Mój tata kiedyś zawsze marudził mamie, że po jakimś kremie oczy mu łzawią. Później mama zauważyła jak tata go nakłada... Wciera w całą twarz, nawet w powieki! Ale mu się dostało od mamy i ode mnie. Od kiedy pokazałam mu jak nakładać krem już mu oczy nie łzawią.

Post długi, ale mam nadzieję ukazujący, że należy dokładnie czytać opinie i dobrze wiedzieć co producent obiecuje, co jest błędem naszym, a co kosmetyku. 

Pozdrawiam :)

środa, 6 sierpnia 2014

Peeling głęboko oczyszczający pory Clearskin, Avon- recenzja

Cześć :)

Mania na recenzje peelingów i kosmetyków peelingopodobnych trwa :)



Plusy:

+ baaaaardzo wydajny
+ zapach
+ cena: regularna 14zł, promocyjna 11-9zł
+ odpowiednia ilość drobinek
+ opakowanie
+ pozostawia przyjemne uczucie chłodu na twarzy
+ oczyszcza

Minusy:

- dla niektórych problemem może być dostępność
- na 9. miejscu w składzie alkohol denaturowany, który może wysuszać

Cudo cudeńko! Kolejny produkt, który kupiłam dawno temu dla brata, a okazał się świetny również dla mnie :) Konsystencja pasty, w której zanurzonych jest mnóstwo drobinek ścierających mniejszych od ziaren piasku, dzięki temu kosmetyk jest wyjątkowo wydajny, bo wystarczy tylko odrobina, aby dobrze oczyścić buzię. Nie ma oczywiście co liczyć, że jedno użycie tego peelingu usunie całkowicie wszystkie zaskórniki i wągry :P Zamknięcie mocne jak w starej wersji peelingów Avon, ale już nigdy nie będę na nie narzekać :D Dzięki zawartości mentolu oraz ekstraktu z eukaliptusa ma przyjemny zapach i daje uczucie chłodu na twarzy. Jedynym jak dla mnie minusem jest zawartość w składzie alkoholu denaturowanego, który może wysuszać.






Nie rozumiem wciąż jednej kwestii, gdy czytam opinie na temat tego kosmetyku: jak można go kupować wiedząc, że się ma skórę wrażliwą, skłonną do podrażnień? Jest on z linii Clearskin, czyli linii dla osób z trądzikiem, większym lub mniejszym i oczywiste jest to, że w kosmetykach drogeryjnych i katalogowych produkty tego typu zawierają alkohol, kwas salicylowy, mentol, czyli składniki drażniące wrażliwców. Większy wywód na temat tego, ale dokładnie czytać opinie i dlaczego, a nie tylko patrzeć na ocenę kosmetyku znajdziecie w kolejnym poście.

Ocena: 5+/6 za zawartość alkoholu denaturowanego :)

P.S. Przepraszam za złą jakość zdjęć, ale niestety nie posiadam aparatu fotograficznego, a jedynie telefon.

środa, 30 lipca 2014

Będzie testowanie!

Cześć :)

Nareszcie przyszły moje zamówienia z Avon oraz Oriflame, więc sierpień upłynie pod znakiem testowania, ale nie tylko :)

Przyszły nowe peelingi <3 Poprawili otwarcie- peeling rozlał się ciut po paczce, czyli jak mówiłam to masakryczne otwieranie było plusem!


Nie mogę się już doczekać konfrontacji intensywnie nawilżający balsam z mleczkiem pszczelim od Avon VS nawilżający krem do rąk i ciała Milk & Honey od Oriflame.
Czuję, że będzie ona bardzo słodka i bardzo gładka :)


Za jakieś 3 miesiące, czyli kiedy zużyję cały słoiczek kremu Anew Vitale, który urzekł mnie opakowaniem i zapachem, a także filtrem 25 przekonamy się co był wart. W tzw. międzyczasie pewnie zaopatrzę się w wersję na noc :)

Niedługo pokaże Wam wyniki konfrontacji kremów BB od Avon i Oriflame, ponieważ krem tej drugiej firmy już "przerobiłam" i odstawiłam, a dlaczego okaże się później :)


Idę się kąpać i zaczynać testy :) Do zobaczenia niedługo! 



sobota, 26 lipca 2014

Żel peelingujący do mycia twarzy Pure Skin, Oriflame- recenzja

Witajcie! :)

Długo mnie nie było, ale chciałabym przedstawić Wam jeszcze przed zakończeniem kampanii Oriflame jednego z moich faworytów od tej firmy- żel peelingujący Pure Skin.

Plusy:

+ wygodne opakowanie z pompką
+ dobrze oczyszcza
+ cena: regularna 24,90, w promocji ok. 12-15zł
+ wydajność
+ przyjemny zapach
+ drobinki delikatnie złuszczają skórę

Minusy:

- pompka się czasem zacina
- dostępność

Zakupiłam go przez przypadek, ale jakże szczęśliwy! Dla mojej kapryśnej cery (raz tłusta z wieloma wypryskami, raz sucha) jest idealny. Wygodne, solidne opakowanie z pompką, która niestety czasem się zacina, aczkolwiek uważam, że powodem tego jest nagromadzenie się drobinek peelingu w którejś części pompki. Dokładnie oczyszcza i odświeża skórę, chociaż osoby z delikatniejszą cerą może podrażnić. Cena w promocji jest jak najbardziej adekwatna do działania, niestety w promocji jest co ok. 3-4 katalogi, dlatego zawsze robię sobie zapasy :)

Ocena: 5/6- najwyższa do tej pory, ponieważ żel jest świetny, mimo że nie idealny :)

A Wy miałyście z nim do czynienia? Jakie macie opinie? A może używacie czegoś dużo lepszego? :)